Wyspa niewielkiej wielkości, której przejście w linii prostej zajęłoby maksymalnie cztery dni. Uważana za bezludną, już na wstępie wita ostrymi skałami, suchym powietrzem i piaszczystym krajobrazem. Tylko góry i sporadycznie wyrastające palmy urozmaicają krajobraz, dając przy okazji zbawienny cień. W głębi lądu można spotkać bardzo zniszczone pozostałości po jakiś budowlach wydrążonych w skale, jednakże z zewnątrz już niczego nie przypominają, a żaden śmiałek nie powrócił z badania ich wnętrza. Same tereny pustynne jednak nie są zbyt niebezpieczne, o ile ma się dobry zapas wody pitnej. Mimo to owiana złą sławą przez deficyt informacji na jej temat.

Przystań Bogów – tak głosi nazwa podwodnego miasta, które niegdyś było jedną z najwspanialszych metropolii w wymiarze Enishi, i nie tylko. To właśnie te ruiny znajdują się pod Klifami Varnarmaðurinn, jednakże wbrew powszechnym informacjom nie należało tylko do Youkai. Wszystki istoty zdolne żyć pod wodą mogły znaleźć tam swoje miejsce, gdyż metropolia była niegdyś wolny miastem stanowiącym wspólny punkt między światami, a tamtejsi magowie dbali o wiele portali prowadzących do najróżniejszych wymiarów. Nikt nie wie dlaczego miasto upadło, gdyż niewielu śmiałków podejmuje sie wyprawy labiryntami tuneli i jaskiń w celu odszukania pozostałości. Portale dawno nie funkcjonują, co utrudnia dostanie się tam, na dodatek to, co doprowadziło do zagłady tak zwanej Oceanicznej Stolicy wciąż może tam przebywać.

Prowizoryczne miasto piratów i wszelkich osobników urodzonych pod ciemną gwiazdą. Budowano je na raty, zazwyczaj bez większego planu, co widać na każdym kroku – i to też sprawia, że miejsce to jest bardzo klimatyczne. Niebezpiecznie jest się tutaj zapuszczać bez porządnej broni lub odpowiednich kontaktów. Dominują tutaj bimbrownie i swego rodzaju gospody, a handel najróżniejszymi(zazwyczaj nielegalnymi) przedmiotami kwitnie w najlepsze. Słuchać tutaj zazwyczaj przekleństwa, szanty, pijackie śpiewy i opowieści tak przekoloryzowane, że najlepsi bajarze by się nie powstydzili.

Wyspa wydająca się idealnym miejscem, aby wybudować tam osadę lub nawet całe miasto portowe. Wielu próbowało, jednakże każdy z nich szybko przekonywał się dlaczego nie jest to wykonalne. Magiczny ląd co miesiąc zmienia swój kształt, dlatego za każdym razem wygląda inaczej. Budowanie czegokolwiek mija się z celem, jednakże mimo tej niedogodności wiele stworzeń wszelkiej maści zamieszkuje te terany. Bardzo niebezpieczne miejsce, gdyż ciężko zazwyczaj powiedzieć czy podczas zwiedzania grunt nie postanowi się przesunąć w przypadkowym kierunku a pod naszymi stopami otworzy się przepaść. Najprawdopodobniej w jaskiniach i szczelinach spoczywa sporo kosztowności – pamiątki po próbwać zaludnienia wyspy. Jednakże bez znajomości cyklu metamorfozy nie należy próbować się do nich dostać.